Każdy ojciec od czasu do czasu powinien spędzić ze swoim synem kilka dni w męskim towarzystwie, wspólnie coś zbudować i zagrać w piłkę lub postrzelać z łuku, posiedzieć przy ognisku oraz pozwolić synowi na rzeczy, których mama wolałaby nie widzieć.
Od kilku lat śledziłem letnie wyprawy ojców z synami organizowane w Pawełkach. Już w zeszłym roku rozważałem wspólny wyjazd z moim 6 letnim synem, jednak nie wyszło. Udało nam się wspólnie wybrać dopiero w tym roku, na VI edycję eskapady. Na tym wyjeździe mieliśmy wspólnie zmontować miecz, tarczę i kolczugę. Mój syn Marcin jest obecnie siedmioletnim chłopcem i bardzo go interesuje wszystko, co jest związane z rycerstwem, wojownikami i oczywiście z bronią, którą się posługiwali. Bardzo się niecierpliwił i przygotowywał do tej wyprawy, zagadując mnie co jakiś czas, co tam będziemy robili i co powinniśmy ze sobą zabrać. Już w sam dzień wyjazdu był bardzo dumny, że uczestniczy w wyjeździe tylko dla mężczyzn. Mama i starsza siostra zostają w domu, a on jedzie tylko z tatą. Gdy przyjechaliśmy na miejsce i rozpakowaliśmy się w swoim pokoju, od razu pobiegł zwiedzić teren i rozejrzeć się za potencjalnymi kolegami. Na drugi dzień był już w jednej z drużyn i czuł się rycerzem (w pierwszym dniu zmajstrowaliśmy tarcze i miecze, dlatego uzbrojeni chłopcy mogli od początku planować walki, podchody i zawierać sojusze). W sumie było nas ok.70 osób (w tym ok 42 chłopaków). Choć część pokoi była pusta, to spora grupa ojców i synów nocowała w swoich namiotach (bo to przecież największa atrakcja). Trzeba jednak wspomnieć, że chłopcy nie tylko się bawili. W planie dnia był również czas na naukę oraz pogadanki osobne dla chłopców i osobne dla ojców. Na miejscu był również do naszej dyspozycji ksiądz Piotr, który sprawował nad nami opiekę duchową, a dla chętnych codziennie o poranku odprawiał polową mszę świętą. Wieczorami, siedząc przy ognisku chłopcy wyciszali się po całym dniu wrażeń i wspólnie z ojcami odmawiali różaniec. Byłem pod wrażeniem postawy niektórych chłopców, którzy podejmowali wyzwanie i sami się zgłaszali do prowadzenia części różańca lub służenia do mszy.
Jako ojcowie rozmawialiśmy też pomiędzy sobą o różnych problemach związanych z wychowaniem naszych synów i różnych możliwościach rozwiązania tych problemów. Wielokrotnie przewijał się temat naszego przykładu w sprawach życia codziennego. Jesteśmy bacznie obserwowani przez nasze dzieci i jeśli sami próbujemy im wpoić pewne wartości czy zasady, na których nam zależy, ale sami ich nie przestrzegamy, to marne mogą się okazać nasze starania. Jeśli dziecku będę zwracał uwagę na to, że nie wolno używać wulgarnych słów, a sam ich używam, daję mu tylko przekaz, żeby ich nie używał w mojej obecności.
"Każdy ojciec powinien zdać sobie sprawę z tego, że pewnego dnia dziecko może podążyć za jego przykładem, a nie za jego radami".
Polecam wszystkim ojcom wybrać się na taką wyprawę. Wasz syn na pewno zapamięta ten wyjazd na wiele lat, a gdy już będzie dorosły, może sam zabierze swojego syna na podobny wypad.
コメント