top of page
  • Zdjęcie autora: Tom.
    Tom.
  • 28 sty 2020
  • 3 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 27 mar 2020

Czy miłość to czas?


Rozmyślając nad tym pytaniem przypomniałem sobie słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego, który powiedział: „Ludzie mówią: czas to pieniądz, a ja wam mówię: czas to miłość.” Możemy powiedzieć również, że miłość to czas, ponieważ gdy się głębiej nad tym zastanowimy, to rzeczywiście, jeśli kogoś kochamy to pomimo wszelakich trudności nie wyobrażamy sobie nie mieć dla kochanej osoby czasu. Gdybyśmy powiedzieli żonie/mężowi, synowi, córce, mamie lub tacie „kocham Cię”, ale nie mam dla Ciebie czasu… czy będą czuli się rzeczywiście kochani? Może czasami nasi bliscy tłumaczą sobie nasz brak czasu dla nich zabieganym życiem czy jakąś inną wyższą koniecznością, jednak w głębi serca na pewno jest im przykro z tego powodu. Czy to zabieganie i pośpiech są zawsze od nas niezależne? Czy zastanawiamy się nad tym, ile czasu przeznaczamy na różne czynności w ciągu dnia, tygodnia czy miesiąca? Ile czasu spędzamy przed telewizorem lub surfując po internecie? Ile czasu spędzamy na zakupach, czytając książki i gazety, słuchając audiobooków lub różnych ciekawych konferencji? Ile czasu poświęcamy na nasze życie towarzyskie lub nasze hobby, czy działalność społeczną? W tym kontekście powinniśmy wrócić do słów Stefana Wyszyńskiego i zadać sobie pytanie: skoro czas to miłość, to czy nie powinienem tym czasem staranniej gospodarować? Można powiedzieć, że jednostką miary naszej miłości do najbliższych jest czas jaki im poświęcamy. Powinniśmy więc poddać refleksji nasz harmonogram dnia i tygodnia. W kontekście małżeństwa rodzice powinni zaplanować czas tylko dla siebie a w kontekście wychowania dzieci czas dla każdego z nich z osobna. Wiem, że łatwo się mówi, ale warto podjąć walkę w tym temacie.


Zatrzymując się trochę nad tym drugim zagadnieniem, czyli wychowaniem musimy sobie uświadomić, że jest to inwestycja wymagająca wiele czasu albo nawet czasu jaki trwa całe nasze życie. Nie możemy bowiem powiedzieć, że dorosłych dzieci nie wychowujemy choć wtedy jest to już może bardziej dzielenie się z nimi swoim doświadczeniem życiowym. Czas poświęcony dzieciom nigdy nie jest czasem straconym, bez względu na inne nasze osobiste potrzeby czy zainteresowania. Nie powinniśmy też odpuszczać sobie i zmieniać naszych kryteriów w zależności od stanu naszego ducha czy formy fizycznej. Przecież kochamy dzieci nawet wtedy, gdy jesteśmy zmęczeni lub gdy coś nas boli. Prawda jest taka, że nikt nie zastąpi rodziców w wychowaniu dzieci. Przedszkole czy szkoła pełnią tylko rolę pomocniczą.


Czas związany jest z cierpliwością w oczekiwaniu na rezultaty i im więcej go poświęcimy swoim pociechom, tym szybciej osiągniemy cele wychowawcze. Kiedyś spodobało mi się porównanie cierpliwości rodziców do cierpliwości rolnika. Rolnik, który sieje na polu ziarno a następnie podlewa go i dogląda jest cierpliwy, bo wie, że cały proces wzrostu potrzebuje czasu. Plewi swoje plony i stara się dostrzegać niewielkie zmiany wzrostu roślin dzień po dniu. Bez względu na pogodę i swoje zmęczenie poświęca się by zbiory były obfite. Praca rodziców powinna polegać na tym samym. Budzić rano dzieci, ścielić z nimi łóżka, pomagać im odrabiać lekcje, sprzątać z nimi ich pokoje, rozmawiać z nimi o tym co się im przydarzyło w ciągu dnia oraz bawić się z nimi. Niech to nie będzie tylko wysiłek wychowawczy, w który nie będziemy wkładać serca. Nie chodzi tylko i wyłącznie o to, by osiągnąć rezultat w postaci ukształtowania dobrego nawyku. Chodzi o to, by nauczyć również dziecko radosnego ofiarowania swojego czasu innej osobie i czerpania z tego przyjemności. Gdy idę zagrać z synem w piłkarzyki, ale tak naprawdę myślami jestem nieobecny lub zły sam na siebie - bo mu przecież obiecałem:) - i nie potrafię się doczekać końca zabawy, on to zaraz wyczuwa. Intuicja mu podpowiada, że robię to tylko po to by go zbyć i jak najszybciej wrócić do swoich zajęć. Nie jest to wtedy dobry przykład ofiarowania czasu z miłości.


Te wszystkie drobne sytuacje i zajęcia z czasem zaczynają mieć ogromny wpływ na uformowanie się charakterów i postaw naszych dzieci. W końcu z radością stwierdzimy, że dzieci są skłonne poświęcać swój czas i wysiłek, by być dla nas wsparciem oraz że potrafią czerpać z tego radość (choć je to często wiele kosztuje).


Wszystko to jednak wymaga poświęcenia swoim najbliższym odpowiedniej ilości czasu. Usiądź więc i zaplanuj go dla nich. Nie odkładaj tego na jutro lub za tydzień. Jeśli ci czasami nie wyjdzie nie zrażaj się przegraniem jednej bitwy, liczy się przecież wygranie wojny. Na początek dla każdego z osobna poświęć codziennie choć kilka minut. Zrób to z miłości, nawet jeśli będziesz zmęczony. Nawiązując kolejny raz do słów Kardynała Wyszyńskiego, możemy powiedzieć: „Całe nasze życie jest tyle warte, ile jest w nas miłości” – a miłość to przecież czas dla innych.

  • Zdjęcie autora: Tom.
    Tom.
  • 17 lis 2019
  • 2 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 29 gru 2019

Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad różnymi tematami, o których powinniśmy rozmawiać z dziećmi? A nawet jeśli przeszło nam to przez myśl, to czy rzeczywiście zrealizowaliśmy nasze plany? Mam na myśli oczywiście rozmowy o tym dlaczego żyjemy, jak znaleźliśmy się na świecie i co w życiu jest dla nas najważniejsze. Czasem możemy myśleć, że to za wcześnie i dziecko pewnych tematów nie zrozumie, ale przecież formę przekazu można dostosować do wieku dziecka. Weźmy temat rozpalający emocje społeczne a dotyczący tematu poczęcia i początku życia dziecka. Jak wiadomo, dzieci są bardzo ciekawe świata i same zadają bardzo wiele pytań. Czasami trzeba tylko odpowiednio ukierunkować temat rozmowy. Możemy przecież opowiadać dziecku, jak mama poznała tatę, w jakich okolicznościach i jak o siebie zabiegali. Jaka była ich reakcja, gdy się dowiedzieli, że „Jaś” czy „Ania” przyjdzie na świat. Jak wybierali dla nich imiona, jak planowali zakup wózka czy łóżeczka. Dziecko powinno wiedzieć, że od samego początku poczęcia, gdy tylko rodzice się o nim dowiedzieli, było kochane i wyczekiwane. Rodzice martwili się o jego zdrowie i planowali jego przyszłość. O tym, jak tą radosną nowiną ucieszyła się babcia i dziadek, rodzeństwo czy wujostwo. Można mu pokazać zdjęcia z USG, opowiadać jak mu biło serduszko i potem, jak się wiercił w brzuszku mamy. W ten sposób uświadamiamy dzieciom, że człowiek jest już osobą od momentu poczęcia. Chodzi o budowanie pewnego całościowego przekazu dotyczącego momentu wchodzenia do rodziny nowej osoby. Jeśli będziemy wychowywali dzieci w takiej świadomości, mamy dużą szansę, że podobnie będą myślały, gdy będą już dorosłe. Myślę, że każdy rodzic chciałby tak wychować dziecko, by miało taki sam światopogląd i wyznawało te same wartości, w które wierzą rodzice. Nieraz spotykamy się z sytuacjami w rodzinie, czy też wśród znajomych kiedy widzimy zatroskanie rodziców, których nastoletnie lub dorosłe dzieci chcą podążyć własnymi drogami, a często są to skrajnie przeciwne kierunki. Cóż nam wtedy pozostaje – musimy uszanować ich wolność, nawet jeśli jest to dla nas bolesne. Powinniśmy więc rozmawiać z dziećmi od najwcześniejszych ich lat, kiedy chcą jeszcze nas słuchać i przyjmują to, co im przekazujemy jako pewnik, a przy okazji utwierdzajmy je, że są kochane.

Edukacja i wychowanie
bottom of page